Jeszcze kilka lat temu niektóre spośród największych niemieckich stoczni zagrożone były upadkiem. Jednak działania rządu Niemiec skutecznie zapobiegły najgorszemu i dziś przemysł stoczniowy w tym kraju ma się znakomicie.
- Jaka jest kondycja niemieckich stoczni?
- Rodzaj produkowanych statków
- Wsparcie finansowe
- Zamówienia od rządu
Jaka jest kondycja niemieckich stoczni?
Niemieckie stocznie mają się dobrze. W sytuacji, gdy drastycznie spada ogólna liczba zamówień dla stoczni na świecie, te niemieckie otrzymują zlecenia za pokaźne kwoty i nic nie wskazuje na to, by miały wypaść z obiegu. W ostatnich latach doszło między innymi do zakupu przez malezyjski koncern Genting za 240 mln euro stoczni w Stralsundzie, Rostocku i Wismarze. Dlaczego niemieckie stocznie mają się dobrze w tak trudnych dla tego rodzaju przemysłu czasach?
Rodzaj produkowanych statków
Jak się okazuje, sporo zależy od typu produkowanych statków. Duże ograniczenie zamówień dotyczy przede wszystkim stoczni budujących tankowce, kontenerowce i masowce, tymczasem stocznie niemieckie, które w tym segmencie nie były w stanie pod względem cenowym konkurować z firmami azjatyckimi, zrezygnowały z tej części rynku. Zamiast tego skoncentrowały swoją działalność na statkach specjalistycznych, przede wszystkim pasażerskich. Ta strategia się opłaciła, ponieważ wielkość rynku takich statków wzrosła w ostatnich latach ponad trzykrotnie.
Wsparcie finansowe
Jak zatem widać,strategia niemieckich stoczni w połączeniu ze światowymi trendami, przynosi wymierne efekty, ale nawet to mogłoby nie wystarczyć, gdyby nie udzielona owym stoczniom pomoc finansowa.
W 2009 roku niemiecki rząd zdecydował o przyznaniu dla stoczni Wadan w Rostocku i Wismarze wsparcia w wysokości 180 mln euro. Jeszcze wcześniej stocznie te zostały wsparte 60 mln euro przekazanymi od lokalnych władz Meklemburgii. Ten podwójny zastrzyk pieniędzy pozwolił niemieckim zakładom przetrwać okres najgorszej koniunktury.
Ta sytuacja od lat jest poddawana pod rozwagę w Polsce, ponieważ i nasze stocznie musiały mierzyć się z problemami. Pojawia się pytanie, dlaczego w przypadku stoczni niemieckich Komisja Europejska nie nakazała zwrotu udzielonej pomocy publicznej?
Wśród powodów z pewnością można by wymienić skuteczniejszą dyplomację. Rząd Donalda Tuska przyjął decyzję Komisji Europejskiej bez szemrania, rezygnując ze ścieżki, którą na przykład z pożytkiem dla siebie obrali Francuzi, czyli od zaskarżenia postanowienia Komisji do Europejskiego Trybunału Stanu. Także i Niemcy potrafili przed Komisją Europejską skutecznie i przekonująco przedstawić swoje racje.
Ale jakie były podstawy, na które Niemcy mogli się powołać? Przede wszystkim zgodnie z Traktatem o funkcjonowaniu Unii Europejskiej dozwolona jest pomoc dla gospodarki niektórych regionów RFN dotkniętych podziałem Niemiec w takim zakresie, w jakim jest potrzebna dla rekompensacji niekorzystnych skutków owego podziału.
Zamówienia od rządu
Oprócz pomocy finansowej rząd Niemiec zwiększył też publiczne zamówienia na statki ratunkowe, policyjne, strażackie i pomocy technicznej, co dodatkowo pomogło największym i najbardziej zagrożonym stoczniom wzmocnić pozycję finansową.