Lewe interesy i wszelkiego rodzaju przekręty zdarzają się w każdym środowisku – w końcu ludzie są tylko ludźmi i w każdej grupie mogą znaleźć się jakieś czarne owce. Nie ulega jednak wątpliwości, że nadużycia ze strony księży stanowią szczególnie szokujące przypadki (a co za tym idzie – łakomy kąsek dla mediów). To dlatego, że w naszym pojęciu duchowni powinni świecić przykładem i starać się stanowić wzór dla wiernych. Rzeczywistość niestety niekiedy stoi w sprzeczności wobec tych oczekiwań.
Import samochodów
Głośną sprawą swego czasu był import samochodów na dużą skalę przez duchownych, wykorzystujących w tym celu zapisy ustawy z 1989 roku, na mocy której dary przekazywane kościołom i wyznaniowym związkom zwolnione były z podatków i ceł.
Jak się później okazało, co ósma katolicka parafia zajmowała się w tym czasie takim importem. Księża sprowadzali z zagranicy auta, które następnie przekazywane były do autokomisów. Skala tego zjawiska wreszcie stała się dla rządu bodźcem do reakcji. W 1998 roku, prawie dekadę po wprowadzeniu kłopotliwej ustawy, zdecydowano się na poprawki. Od tej pory zwolnienie z opłat celnych nie dotyczy już towarów akcyzowych i samochodów osobowych.
Przekręty podatkowe
Na trop afery podatkowej z udziałem duchownego trafiono niejako przypadkowo, przy okazji badania przez urzędników finansów pewnego biznesmena z Opola. W ramach tego dochodzenia wyszło na jaw, że na prowadzenie swojej działalności pożyczył on 2,5 mln zł od księdza katechety z jednej z opolskich parafii. Oczywiście kiedy zwykły duchowny, prowadzący w szkole lekcje religii, obraca tak niebotycznymi sumami, musi to wzbudzić uwagę i podejrzenia urzędników.
Przyciśnięty do muru ksiądz, by ukryć przed skarbówką, skąd u niego takie dochody, zasłonił się tajemnicą spowiedzi. Wykorzystywanie obowiązujących w Kościele zasad kapłańskiej etyki, by uniknąć zeznać przed urzędem skarbowym? Jak widać, można. Na dłuższą metę jednak taka strategia się nie opłaciła – wykorzystano przepisy prawne, pozwalające odebrać nieuczciwemu podatnikowi 75% jego nielegalnie pozyskanych dochodów.
Przekręty budowlane
Kościół dużo buduje – takie są fakty. Stale wznoszone są nowe świątynie. A tam, gdzie budownictwo kwitnie, oczywiście obraca się dużymi kwotami pieniędzy. Z kolei tam, gdzie w grę wchodzą właśnie duże pieniądze, nietrudno o nadużycia. Również w przypadku finansowania budowy, remontów czy konserwacji budynków sakralnych nie zawsze wszystko odbywa się uczciwie i zgodnie z prawem.
Sprawa jest tym bardziej gorsząca, że przecież pieniądze na takie inwestycje często pochodzą w znacznej mierze z datków wiernych. Wbrew ich szczerym chęciom, by przyczynić się do czegoś dobrego, zdarza się, że fundusze te wykorzystywane są niezgodnie z przeznaczeniem.
Głośno było na przykład o nadużyciach w przypadku budowy bazyliki w Licheniu. Koszt tego przedsięwzięcia sięgnął 200 mln zł, uzyskanych między innymi dzięki sprzedaży cegiełek. Pojawiły się jednak poważne podejrzenia, że nie wszystkie datki są wykorzystywane zgodnie z przeznaczeniem. Spora ich część miała zamiast na budowę trafiać do rodziny księdza Eugeniusza Makulskiego, inicjatora sprzedaży cegiełek.
W Skrzydlnej natomiast niewłaściwe gospodarowanie funduszami parafialnymi skłoniło część parafian do złożenia na swojego proboszcza donosu do Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. Ich podejrzliwość i niezadowolenie wzbudził fakt, że mimo zysków, jakie odnotowała parafia dzięki dzierżawie działki pod prywatny kamieniołom, dwa kościoły znajdujące się w jej obrębie, w tym jeden zabytkowy z XVI wieku, znajdują się w opłakanym stanie.
Przy okazji inspekcji budowlanej wyszło też na jaw, że podczas budowy nowszego z kościołów doszło do odstępstw od warunków pozwolenia na budowę, a sam obiekt oddano do użytku bez dopełnienia niezbędnych formalności.
Film „Kler” niby taki sensacyjny, a pokazuje dokładnie to, o czym piszecie i wiele więcej, a co najważniejsze – nic nowego. Wiadomo od dawna, że księża robią swoje interesy jak chcą i trzymają w łapach nawet rządzących (patrz Rydzyk).
No cóż, nie wszyscy księża są tacy święci, jakby się wydawało. Ale jak popatrzeć na to w ten sposób, że oszukuje niemal każdy, to nie jest to aż tak sensacyjne. Bardziej bulwersujący jest fakt, że władze Kościoła wyciszają każdy taki przeciek.
Mnie to nie dziwi. To i tak kropla w morzu. Jestem więcej jak pewna, że sporo tego typu spraw i tak jest zamieciona pod dywan…