czwartek, 21 listopada 2024
HotMoney

Co sprzedają w Polsce, ale nie w Niemczech?

Silnik samochodu

Niemcy od zawsze oszukiwali Polaków żerując na ich lojalności, patriotyzmie i można też tak powiedzieć – pewnej naiwności. To, co w Niemczech nie spełnia określonych norm, idzie na eksport do Polski i zostaje opatrzone etykietą „wyprodukowana w Polsce”. A Co jeszcze można sprzedać Polakom, czego nigdy nie sprzedałoby się w Niemczech?

„Polskie warzywa z importu”

W znanej sieci hipermarketów Auchan pojawiły się ziemniaki z napisem „wyprodukowane w Polsce”, natomiast obok owego napisu znalazło się sprostowanie – „kraj pochodzenia Niemcy”. Nic dziwnego, że klienci poczuli się zdezorientowani. Sprawa została jednak wyjaśniona – pochodzące z Niemiec ziemniaki zostały umyte i spakowane w Polsce. Jakkolwiek jest to proceder powszechnie znany, niemniej jednak patriotyzm Polaków został mocno wykorzystany. Czy w ten sposób oszukują tylko Niemcy? Nie tylko, niemieckie, francuskie i holenderskie firmy mają własne wymagania i normy, co do swoich produktów. Jeśli zatem nie spełniają one określonych wymogów, warzywa przeznaczane są na eksport. I tu już łatwo się domyślić, dokąd one trafiają.

zobacz także:  Wzrosną ceny prądu!

Ziemniaki w worku

Jak Niemcy oszukują Polaków na samochodach?

W Polsce długo pokutowało przekonanie o doskonałych niemieckich samochodach. Właściciele autokomisów przedstawiają jednak zastraszające dane z rynku samochodowego z Niemiec. Pojazdy mają cofnięty licznik i naturalnie sprzedawane są po zawyżonej cenie w stosunku do tego, co tak naprawdę przedstawiają. Ofiarami nieuczciwego handlu są oczywiście Polacy, którzy sprowadzają z Niemiec 800-900 tysięcy samochodów.

Skąd jednak bierze się ta naiwność Polaków? Nasi rodacy po prostu często wierzą sprzedającym na słowo i trwają w przekonaniu, że „i tak się opłaca”. Sam pomysł wystawiania aut używanych z rzekomo dobrym przebiegiem nie jest jedynie pomysłem Niemców. To Turcy i Jugosławianie (była Jugosławia; wg internautów i wypowiedzi w sieci to właśnie tych narodowości należy unikać przy kupnie auta) nauczyli naszych sąsiadów zza Odry jak korygować liczniki samochodów. Walka z oszustami samochodowymi ma się opierać głównie na wprowadzaniu przez producentów zaawansowanych chipów w autach, które posiadałyby dane o aktualnym przebiegu.

Samochodowi oszuści z Niemiec

Cofnięty licznik samochodu to nie jedyne oszustwo jakiego dopuszczają się niemieccy handlarze. Do najbardziej powszechnych należy sporządzanie umowy kupna samochodu w języku niemieckim. Nasi sąsiedzi zza Odry mają nadzieję, że Polacy kupią auto, a w razie pojawienia się ewentualnych problemów z samochodem, będą mieli zamknięte usta. A dlaczego? Ponieważ zapisy w umowie są po niemiecku i sprzedawca może wyłączyć swoją odpowiedzialność za nieprawidłowości, czego naturalnie Polak w życiu się nie spodziewa. Wielu takich sytuacji dałoby się uniknąć gdyby nasi rodacy przed zakupem samochodów z Niemiec robili przeglądy, zawsze też mogą się zwrócić do Europejskiego Centrum Konsumenckiego.

zobacz także:  Reprezentacja Polski w piłce nożnej, siatkówce za darmo w polskiej telewizji - czy się opłacało? Czy TVP zarobiła? Czy podobało się Polakom?

Wyświetlacz kilometrów

Proszki do prania i słodycze z Niemiec czyli co Polak tak naprawdę kupuje?

Na polski rynek trafiają produkty z Niemiec, które są gorszej jakości. Pocieszające jest to, że w takiej samej sytuacji znajduje się Austria, Czechy, Węgry, Rumunia i Bułgaria. Niemcy oszukują głównie na proszkach do prania i słodyczach. Przykładowo w batoniku kupionym w Niemczech znajduje się olej słonecznikowy, natomiast w towarze przeznaczonym na eksport (do Polski) jest olej palmowy czyli tańszy jego zamiennik, który może powodować choroby takie jak otyłość i cukrzyca.

Masz więcej informacji w tym temacie, niż udało nam się zebrać i krótko przedstawić w artykule? => koniecznie napisz w komentarzu poniżej

komentarzy 11

  1. Pola pisze:

    Z tą żywnością lepszej/gorszej jakości to ma się niedługo zmienić. Już nie będzie tak, że w produktach z krajów zachodnich będzie olej słonecznikowy, a u nas mnóstwo niezdrowych zamienników.

  2. Majewski.M pisze:

    Do tej pory Unia nie zrobiła porządku co do oznaczania „made in”. Nie ważne skąd pochodzą komponenty, ważne kto finalnie towar „stworzył” a więc umył, przepakował, zdezynfekował, złożył itp.

    Nadal istnieje swoboda oznaczania za wyjątkiem żywności i kosmetyków, o ile wiem.

    O większości tych działań konsument zwyczajnie nie wie a firmom wyraźnie podoba się obecny stan rzeczy.

  3. Jan pisze:

    W Polsce już kwitnie handel sprowadzonymi niemieckimi proszkami, słodyczami itd.. Oczywiście są lepszej jakości i to niestety jest smutne.

    • Dariusz Jakubowski pisze:

      Wiesz dlaczego chemia niemiecka jest inna? Upodobania konsumentów decydują o tym. Niemiec przestrzega dozowania, doskonale radzi sobie z koncentratami i lubi mocne zapachy.

      Polak przyzwyczajony do proszku ixi nie dba proporcje, sypie, leje płyn, wszystko „na oko” wierny tradycji po prostu 🙂

  4. oburzona pisze:

    Nigdy nie byłam przekonana do wyższości niemieckich słodyczy od polskich. A co do środków czystości, to już Bosacka dawno w swoim programie „Wiem co kupuję” sprawdzała, na ile niemieckie proszki są lepsze od polskich. No i cóż. Były takie same. Ehhh

  5. Marta Kos pisze:

    Wokół niemieckiej chemii, głównie proszków do prania narosło wiele mitów, między innymi ten, że takie wspaniałe, świetnie piorące, na doskonałych komponentach. Nie wiadomo tylko czy tak nie działa bardziej sugestia. To samo dotyczy samochodów. Należałoby przestać się łudzić i raczej przypomnieć sobie jak skończyła się historia marki Volkswagen…

  6. Denka pisze:

    To już chyba raczej żadna nowość. Tyle się mówi o kupowaniu niemieckich produktów jako tych lepszych, że w nasza mentalność została kompletnie pod tym względem upośledzona, a Niemcy tylko na tym jadą. A my dajemy się nabrać, szczególnie osoby z tego nieco starszego pokolenia :/

  7. Ella pisze:

    W Polsce od dawna kwitnie handel niemieckimi produktami, problem polega na tym, że o ile nie są to np. proszki kupione w niemieckim supermarkecie i przywiezione do Polski, to zwykle są gorszej jakości. Jeśli ktoś sprowadza duże ilości „niemieckiej chemii” z przeznaczeniem sprzedaży w Polsce, to automatycznie ma ona gorszy skład.

  8. Maryś pisze:

    A mi się zawsze wydawało, że to polscy handlarze ściągają auta z Niemiec i przekręcają w nich liczniki… Prawda jest jednak taka, że te samochody, nawet jak się kupuje to i tak zakłada się, że mają znacznie większy przebieg, ale silniki w nich są tak dobre, że wie się, że długo jeszcze „pociągną”. Teraz jednak przekręcanie liczników ma być karalne.

  9. Kalina Fycz pisze:

    Może kiedyś produkty z Niemiec były lepszej jakości…..Teraz do
    Polski sprowadza sie często gorszy towar: kiepskie składy produktów. Ale
    niemiecka chemia jeszcze kilka lat temu był lepsza, na pewno bardziej
    wydajna. Dla sprawiedliwości mogę pochwalić niemieckie kosmetyki
    dostepne w drogeriach Rossmann, są w dobrych cenach, a ich skład jest
    bardzo zadowajalący 🙂

  10. Michu pisze:

    lepiej samemu pojechac po auto do Niemiec. Ja mam całkiem niezłego Passta – sam go znalazłam, sam przywiozłem do Polski

Dodaj Twój komentarz