Handlowa wojna USA i Chin wkroczyła w nową fazę. Co to oznacza dla amerykańskiej i chińskiej gospodarki? Kto tu będzie górą?
Dlaczego USA nakłada cła na chińskie towary?
Cła, jakie Stany Zjednoczone nakładają na Chiny, mają charakter karny. Mają być stanowczą reakcją na nieuczciwe praktyki handlowe, jakie, zdaniem amerykańskiego rządu, stosują Chiny. Wśród tych praktyk szczególnie dotkliwą dla USA jest, zdaniem prezydenta Donalda Trumpa, kradzież własności intelektualnej i technologii.
To dlatego już w czerwcu zapowiedziano nałożenie ceł na niektóre chińskie towary, przede wszystkim te produkowane dzięki wykorzystywaniu technologii, które zostały wymuszone od firm amerykańskich w zamian za dostęp do chińskiego rynku. Dodatkowo Chiny nadal produkują wiele towarów na podstawie umów patentowych z amerykańskimi firmami, mimo że już przestały za nie płacić – na te towary też USA zapowiedziało nałożenie ceł.
Ma to być sposób na polepszenie kondycji amerykańskiej gospodarki. W zeszłym roku USA wyeksportowały do Chin towary, których łączna wartość wyniosła około 130 mld dolarów, natomiast importowały z Chin towary za 505 mld dolarów, co przełożyło się na rekordowy deficyt 376 mld dolarów. To przyczyniło się do czerwcowych zapowiedzi rządu USA wprowadzenia na chińskie towary o wartości 50 mld dolarów taryf w wysokości 25%.
Jak będą wprowadzane cła?
Tak sytuacja przedstawiała się kilka miesięcy temu. Zapowiedzi zapowiedziami, teraz jednak polityka USA względem stosowanych przez Chiny praktyk handlowych się zaostrza, a groźby zostają wprowadzone w czyn. Właśnie ogłoszono nałożenie dodatkowych ceł aż na niemal 6000 produktów sprowadzanych z Państwa Środka. Ich łączna roczna wartość wynosi aż 200 mld dolarów.
Wysokość ceł ma wzrastać, jeśli strony sporu nie dojdą do porozumienia – od 24 września stawka wynosić będzie 10%, ale już od 1 stycznia ma wzrosnąć do 25%. Takie stopniowe podwyższanie taryf jest zagraniem, które pozwoli części firm przenieść zakłady poza Chiny, nim wyższe stawki wejdą w życie.
Jakie produkty objęto cłem?
Jak powszechnie wiadomo – i co również w Polsce możemy zaobserwować – z Chin sprowadza się praktycznie wszystko. Toteż również lista towarów objętych amerykańskimi cłami jest niezwykle różnorodna. Znajdują się na niej urządzenia bezprzewodowe, komputerowe podzespoły, rowery, części samochodowe, odkurzacze, lampy, elementy telewizorów i monitorów, produkty metalowe, drewniane meble, tkaniny i artykuły odzieżowe, a wreszcie także jedzenie i napoje.
Lista jest długa, ale i tak nieco krótsza niż pierwotnie zakładano. Usunięto z niej między innymi smartwatche Apple’a i AirPody, meble dla dzieci, foteliki samochodowe i kaski rowerowe. Ostatecznie zatem z proponowanych w lipcu 6031 produktów cła nałożono na 5745.
Prezydent USA zapowiedział już też, że jeśli Chiny zdecydują się na odwet, który wycelowany będzie w amerykański przemysł lub rolnictwo, Stany Zjednoczone nałożą dodatkowe cła na 267 mld dolarów importu z Państwa Środka.
No cóż, może i chcą w ten sposób karać, ale trzeba pamiętać, że cła działają najczęściej w obie strony, bo kraj któremu nakładają wyższe cła zazwyczaj odpłaca się tym samym, a kto na tym traci najwięcej? To już inny temat.
Na razie w sumie nie wiadomo jeszcze, jak to się skończy… W sumie w tym temacie ucichło.